O nas

Ola 'Loobeensky' Lubińska


Z zawodu jestem social media cośtam, z wykształcenia polonistką i afrykanistką, z zamiłowania rękodzielniczką, gamerką, recenzentką literatury. W planszówki zaczęłam grać na poważnie w 2008, kiedy mój facet, obecny tu Rafał, pokazał mi Arkham Horror. Łoooo, to było coś. Przedtem zajmowałam się, jak chyba każdy, chowaniem kasy pod planszę w Monopoly i Eurobuissnesie, okazjonalnym pykaniem w pierwsze wydanie Magii i Miecza, przewracaniem wieżu Jengi i udawaniem, że umiem przewidywać w go oraz w szachach, ale to Arkham rozpoczyna prawdziwą planszówkową burzę. W grach cenię... patrzę na listę ulubionych i wychodzi na to, że „wysoki stopień skomplikowania”, co jednak nie znaczy, że umiem z tego korzystać. Lubię, kiedy gra ma dużo dziwnych znaczków. Lubię oglądać miny ludzi, kiedy wyciągam komponenty do Alchemików, albo kiedy tłumaczę im Dominant Species. Lubię co chwila powtarzać: „To naprawdę brzmi na bardziej skomplikowane, niż jest naprawdę!” i słyszeć w odpowiedzi: „Może się wyjaśni w trakcie rozgrywki...” Nie cierpię, kiedy gracze w recenzjach używają argumentu „Jest proste/ładne, więc spodoba się twojej żonie”. Chyba twojej.

Ulubione gry: Robo Rally, Twilight Struggle, Race for the Galaxy, Letters of Whitechapel, Dominant Species.

Rafał

W grach planszowych najbardziej pociąga mnie czynnik X, czyli to coś, co powoduje, że na języku pojawia się wyczuwalny przedsmak przygody. Moja głowa zdaje się go produkować prawie zawsze, kiedy gra osiąga idealną równowagę pomiędzy mechaniką, a wyrażającym ją tematem. Jednak to co mnie najbardziej ekscytuje, to jakieś małe rozwiązanie, drobiazg, który zmienia grę dobrą w doskonałą. Bardzo lubię też wolność podczas rozgrywki, dlatego Race for the Galaxy jest jedną z moich ulubionych gier. Uważam, że Thom Lehmann stworzył wyjątkowo odważny projekt, dając graczom jedynie talię kart i przekonując, że za każdym razem da się tym coś ugrać. Należę także do osób, które uważają, że Dominion ma klimat i bardzo podnieca mnie, kiedy twórcy gier znajdują nowe sposoby na używanie w grach kart.
Z tą samą ciekawością staram się podchodzić do eleganckich i minimalistycznych gier w stylu Whitechapel, przesadzonych i losowych Ameritrashy oraz pozornie suchych Eurogier. Bo gry są nudne nie wtedy, kiedy dominuje losowość czy potrzeba ciągłego planowania i przeliczania, ale wtedy, gdy projektant serwuje nam poruszanego sznurkami trupa. 

Ulubione gry: Race for the Galaxy, Osadnicy – Narodziny Imperium, Netrunner, Listy z Whitechapel, Battlestar Galactica, Eldritch Horror. 

Nasz cel

Chcielibyśmy pokazać planszówki od strony emocji, jakie towarzyszą nam i naszym znajomym podczas grania, skupić się na wrażeniach i przeżyciach w taki sposób, aby z naszych doświadczeń skorzystały także osoby, które tej formy rozrywki jeszcze nie znają lub dopiero stawiają w niej pierwsze kroki. A starym wyjadaczom pragniemy zaoferować ciekawą lekturę i, być może, świeże spojrzenie na ich ulubione gry.

Oboje uważamy, że gry planszowe, podobnie jak komputerowe, są nie tylko dobrym pomysłem na fajne spędzenie czasu, ale mogą aspirować do bycia dziełami sztuki.

Wszystkie twory wyobraźni, czy to książki, filmy, czy zdjęcia, mają jedną wspólną cechę – za pomocą różnych mniej lub bardziej skomplikowanych mechanizmów pozwalają nam poczuć to, co czuł ich twórca podczas tworzenia. Ten wyjątkowy dreszczyk jest efektem ciężkiej pracy, pasji i talentu. Oczywiście nie zawsze się to udaje i wtedy ziewamy, lecz jeśli wszystko działa, doświadczenie jest niezapomniane. Planszówki pozwalają nam przeżywać je wspólnie z innymi. I właśnie o tym chcemy pisać.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz